Trzeba opowiadać „po coś”

2019-10-10 12:00:00 (ost. akt: 2019-10-13 19:50:46)
Włodzimierz Nowak

Włodzimierz Nowak

Autor zdjęcia: Łukasz Czarnecki-Pacyński

Włodzimierz Nowak, znany reporter, poprowadzi w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie studium reportażu. — Sztuka opowieści przydaje się wszędzie i tego będziemy uczyć w naszym teatralnym studium — zapowiada dziennikarz.

— Niektórzy nazywają ciebie „guru polskiego reportażu”…
— Nie słyszałem. Ale przez trzydzieści parę lat napisałem sporo reportaży, niektóre bardzo znane, jak te z mojego polsko-niemieckiego zbioru „Obwód głowy”. Pewnie słyszałeś o Niemkach z Wildenhagen, które tuż przed wejściem czerwonoarmistów popełniły zbiorowe samobójstwo, zabijając też swoje dzieci. To jeden z tych reportaży. W drugim zbiorze, „Serce narodu koło przystanku”, są teksty o polskiej transformacji. A ostatnią moją książką jest „Niemiec. Wszystkie ucieczki Zygfryda”. Rzecz dzieje się na ziemiach zachodnich, ale dokładnie te same losy i wątki znajduję tu na Warmii i Mazurach…
— Zatem bez wątpienia wiesz, co to jest reportaż i studenci będą mieli od kogo uczyć się tej sztuki.
— Mam nadzieję (śmiech). Reportaż daje nam pewną technikę, metodę wydobywania opowieści. I tej sztuki opowiadania chciałbym uczyć w naszym teatralnym studium. Sztuka opowieści przydaje się wszędzie. Zobacz, teraz nawet twórcy reklam podsuwają nam mini historie chcąc coś sprzedać. Bo reportaż opowiada przez bohatera, wykorzystuje naszą ciekawość drugiego człowieka. Chcemy być blisko drugiego człowieka, żeby oprowadził nas po swoim świecie.
— I tego będziesz uczył w Studium Reportażu?
— Tak, żeby otwierać bohatera, pomagać mu przypominać sobie. Reportaż jest między dwiema krzywdami. Nie możemy skrzywdzić bohatera, zranić jego intymności – nie możemy jednak także skrzywdzić czytelnika angażując bez sensu jego czas i emocje. Reporter nie może nudzić. Musi opowiedzieć ważną, wymowną historię, ale musi wiedzieć, po co ją opowiada, mieć ważny powód. Wtedy bohater powierzy mi, reporterowi, swoją historię, a czytelnik zrozumie potem, dlaczego zawracam mu głowę tą opowieścią.
— Zauważyłeś w jednym z wywiadów, że „Polska jest wciąż nieopowiedziana”. Dzięki warsztatom z reportażu będzie bardziej opowiedziana?
— Nie tylko Polska. Świat jest wciąż nieopowiedziany. Albo wymaga ciągłego opowiadania – odnawiania opowieści. W Polsce – i chyba nie tylko u nas – jesteśmy przyzwyczajeni do „opowieści w jedną stronę”. Że centrum opowiada o peryferiach...
— No właśnie. To mądre, wykształcone centrum spogląda z pewną wyższością na tych „prowincjuszy” i ogląda ich jak swego rodzaju eksponaty na wystawie...
— Kapuściński pisał, że pewne środowiska, pewne społeczności, nie mają dostępu do mediów. Są wykluczone. I reporter musi mówić w ich imieniu.
— A może oni wcale nie potrzebują tego dostępu? To nam się tak wydaje, a tymczasem te społeczności żyją sobie we własnym świecie i jest im dobrze. Wyrażając taką opinię patrzysz z perspektywy centrum, w którym się wychowałeś i wydaje ci się, że każdy musi chcieć zabłysnąć w świetle fleszy. A może wcale niekoniecznie?
— Zawsze byłem reporterem niewarszawskim, chodziłem własnymi drogami. Centrum jest o wiele bardziej rozwinięte w sensie dostępu do mediów. Ale umiejętność dobrego opowiadania pozwoli mniejszym środowiskom, mniejszym miejscowościom zrównoważyć narrację nadawaną przez centrum. To kwestia tożsamości i niezależności tego co jest poza centrum. Trzeba mieć własną atrakcyjną opowieść.
— Ta szkoła reportażu to twoja inicjatywa, czy pomysł dyrekcji teatru?
— Spotkaliśmy się ze Zbigniewem Brzozą, dyrektorem Teatru Jaracza, parę lat temu w Teatrze Nowym w Poznaniu. Przeniósł wtedy na scenę tytułowy reportaż z „Obwód głowy”. To wojenna historia małej Alodii Witaszek. Naziści odebrali ją matce i dali do adopcji Niemce. Alodię udaje się odnaleźć, wraca do rodziny, ale po latach już jako dorosła przyzna, że miała dwie matki, Polkę i Niemkę.
To wtedy Zbigniew Brzoza zaproponował mi „teatr reporterski”, który będzie szukał tematów na miejscu. Na terenie, w którym działa. Mam nadzieję, że z czasem powstanie grono młodych autorów, którzy zaczną opowiadać takie historie, a najlepsze trafią na scenę.
— Skorzystasz przy tym z dorobku kolegów, znanych reporterów?
— Raz w miesiącu będziemy zapraszać wybitnego reportera, żeby w ramach studium udzielił „mistrzowskiej lekcji”. A wieczorem zaprosimy publiczność Jaracza na otwarte spotkanie z reporterem i jego reportażem czytanym na scenie. Patronat nad naszym studium zgodziła się objąć Małgorzata Szejnert, wybitna reporterka, która uczyła już wielu znanych dzisiaj autorów. Przyjedzie pod koniec kursu, żeby udzielić osobistych lekcji tej sztuki.
— Kto może wziąć udział w waszym kursie?
— Zapraszamy wszystkich: od drugiej klasy liceum aż po wiek bardzo dojrzały. Wszystko jest bezpłatne, uczestnicy mogą przyjechać nawet z Paryża, ale jest jeden warunek: akcja reportaży pisanych w studium musi dziać się na Warmii i Mazurach.
— A jak można zapisać się do szkoły?
— Trzeba wysłać CV, list motywacyjny, trzy pomysły na reportaże oraz swoje teksty reporterskie czy próby literackie. Ten ostatni warunek nie jest konieczny. To wszystko na adres: wlodzimierz.nowak@teatr.olsztyn.pl.
Rekrutację zamykamy 13 października, więc zostało już kilka dni.

Łukasz Czarnecki-Pacyński
Masz pytanie do autora? Pisz:
l.czarnecki@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB