W sobotę 23 marca Scena Kameralna Teatru Jaracza zaprosiła nas na premierę „Czuwania” Morrisa Panycha w reżyserii Justyny Celedy.
„Czuwanie” Morrisa Panycha to spektakl bardzo przewrotny. Bo oto tytułowe „czuwanie” przy łożu śmierci pewnej starszej pani, do której przyjechał w tym celu dawno nie widziany siostrzeniec, zamienia się w rozrachunek z własnym życiem prowadzony przez oboje bohaterów. Chociaż to właściwie tylko on wciąż mówi, a ona po prostu słucha, ale jej milczenie - znakomita rola Ireny Telesz - jest bardzo wymowne i pełne znaczeń.
Około czterdziestoletni Siostrzeniec (jego imię pada wprawdzie ze sceny, ale nie ma to znaczenia, co wyjaśnię za chwilę) przybywa do Ciotki wezwany jej krótkim listem o treści „Umieram”. Jak dowiadujemy się potem z jego zwierzeń wykrzykiwanych z goryczą w stronę leżącej na łożu śmierci Ciotki (jej imię także nie ma tu znaczenia - oboje są bowiem postaciami symbolicznymi i na ich miejscu mógłby znaleźć się każdy z nas), była ona zawsze najważniejszą osobą w jego życiu, chociaż spotkali się tylko raz, kiedy był on jeszcze dzieckiem. Odwiedziła wtedy na chwilę ich dom, po czym zniknęła, pozostając jednak wciąż obecną w marzeniach chłopca.
Ani jego matka - alkoholiczka, ani chory psychicznie ojciec nie dawali mu wtedy żadnego oparcia, tak potrzebnego w okresie dorastania. Marzenia o przyjaźni z tajemniczą ciotką „ze świata” dały mu siłę do przetrwania trudnego dzieciństwa. Przecież rodzice większą uwagę, niż na swojego syna, zwracali na ich domowego kotka.
Przewrotność narracji prowadzonej przez Panycha, znanego współczesnego dramaturga kanadyjskiego, przywodzi na myśl teatr absurdu Becketta, Ionesco czy naszego Mrożka. W tamtych dramatach z drugiej połowy XX w. pozorna absurdalność sytuacji obnaża rządzące światem ukryte mechanizmy, mające przepotężny wpływ na postępowanie uwikłanych w nie ludzi. Jak podaje Encyklopedia PWN: „Eugène Ionesco kreślił gorzką wizję tragicznej kondycji człowieka, zmagającego się samotnie z bezsensem istnienia, lecz zarazem przywracał nadzieję na „słowo prawdziwe” (tj. możliwość porozumienia z innymi), którego powinno się szukać w samym sobie.”
Młodszy o pokolenie Panych podejmuje ten sam wątek w historii dwojga samotnych osób, które nagle, dość niespodziewanie, nawiązują trwającą wiele miesięcy relację. Przechodzą też wszystkie jej etapy: od wzajemnej nieufności oraz chwilami wręcz wrogości, po serdeczne przywiązanie. Jak dowiemy się na końcu, nieobecna przez lata w życiu Siostrzeńca Ciotka też bardzo go kochała. Ich rozstanie się i niewidzenie przez dziesiątki lat okazują się wtedy być jakąś straszną pomyłką.
Samotność, zwana niekiedy „chorobą XXI wieku”, doskwiera obydwojgu bohaterom „Czuwania”. A sam powód jej przezwyciężenia jest przecież dosyć absurdalny. Trwająca rok relacja Siostrzeńca i Ciotki została bowiem nawiązana w związku z oczekiwaniem na jej odejście z tego świata. I to czekanie na śmierć staje się, paradoksalnie, początkiem nowego życia obojga bohaterów. Oto nareszcie mają kogoś „swojego”, z kim mogą dzielić los. Upływają miesiące, aż w końcu oboje odkryją, że przecież to nie owo symboliczne „przejście na drugą stronę” powinno być celem ich wspólnego bytowania. Zaczynają więc planować wyprawę nad Morze Śródziemne i wtedy...
Gorzka puenta tej filozoficznej przypowieści to mocny akcent podsumowujący tę refleksję nad kondycją człowieka we współczesnym świecie zachodnim. Jest bowiem dramat Panycha swego rodzaju „oskarżeniem” naszej zachodniej kultury, która wyznacza człowiekowi kierunek samotnej egzystencji. Siostrzeniec choć raz poczuł przez chwilę, że „gdzieś przynależy”, kiedy wyjął ze skrzynki pocztowej standardowe życzenia świąteczne wysyłane przez Dział Pożyczek i Depozytów swojego banku.
Przesłanie Panycha podkreśla inteligentnie zakomponowana „pudełkowa” scenografia autorstwa Izabeli Kalki. Bo przecież bohaterowie dramatu, zamknięci w „pudełkach” swoich egzystencji, próbują za wszelką cenę wyrwać się z okowów narzuconych im przez symbolicznie ujęty „Świat Zachodni”, w którym żyją. Dawno tu już zapomniano o wspólnocie dającej oparcie każdemu z jej uczestników. „Dlaczego oni tak bardzo chcą żyć?” - pyta z niedowierzaniem Siostrzeniec, komentując obserwowane przez okno życie innych ludzi. To „okno” jest także swego rodzaju symbolem oddzielenia od życia. Bohaterowie Panycha są w stanie jedynie obserwować je z daleka, nie angażując się jednak osobiście.
Ten niełatwy tekst przewybornie „udźwignęli” obydwoje wykonawcy. Oszczędną grę Ireny Telesz w roli milczącej Ciotki uzupełnia dynamiczna kreacja Grzegorza Gromka, dysponującego wyśmienitym warsztatem aktorskim, który także skomponował świetną muzykę do tego spektaklu. A całość zyskała zgrabną formę dzięki zręcznej reżyserii Justyny Celedy.
Na zakończenie nie było końca oklaskom zachwyconej publiczności.
Łukasz Czarnecki-Pacyński
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
krzysztof #2877744 | 83.5.*.* 29 lut 2020 08:00
obejrzałem , przemyślałem , , jest nad czym , ciekawa rola pana Grzegorza Gromka , pani Irena Telesz trochę jak Pola Negri , muzyka spektaklu do późnej nocy nie dała mi spać . Do tych co nie widzieli. Zobaczcie , warto a może coś się zadzieje.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz