Kto jeszcze nie widział, „Lotu nad kukułczym gniazdem” może zobaczyć w Teatrze Jaracza w Olsztynie. Przedstawienie wyreżyserował Igor Gorzkowski.
Zagrać McMurphiego po Nicholsonie? — odpowiedział pytaniem na nasze pytanie Grzegorz Gromek, który w inscenizacji „Lotu nad kukułczym gniazdem” wystąpił właśnie w tej roli. — To przecież niemożliwe!
Przypomnijmy, że w ekranizacji powieści Kena Keseya Nicholson stworzył bardzo wyrazistą postać. Do jego sugestywnej „stylizacji” nawiązywali często późniejsi twórcy teatralni wystawiający sztukę Dale'a Wassermana.
— Na szczęście my robiliśmy teatr, a nie film, więc mogliśmy operować innymi środkami — podkreślił Gromek. — Wydaje mi się, że właśnie to było najtrudniejsze w tej roli, znaleźć coś swojego, na czym można zbudować postać, coś, co jest z dzisiejszego świata, który nas otacza, coś, co jest obok nas. Taka właśnie jest ta rola — z naszego podwórka. Oczywiście ta postać jest wyjątkowa, ale to już jest wpisane w ten tekst, więc nie musieliśmy sztucznie pompować bohatera.
Na czym polega ta wyjątkowość? — Na tym, że na scenie lubimy kogoś, kogo na co dzień nie koniecznie byśmy polubili — odpowiada Gromek. — Więc jak to jest, że lubimy McMurphiego? To proste, on ma w sobie pewien towar deficytowy, coś, czego na próżno dziś szukać u tzw. elit, polityków, artystów, różnych współczesnych bohaterów. Tym towarem jest odwaga cywilna.
Kim jest McMurphy? To drobny cwaniak, który pobyt w szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych chce wykorzystać do tego, żeby uniknąć więzienia. Otacza go galeria barwnych postaci. Szybko orientujemy się, że są nie tyle chore, co zbyt słabe, by przeciwstawić się opresyjnemu społeczeństwu.
Władczynią tego mikrokrólestwa jest siostra Ratched (znakomita Joanna Fertacz). To ona może odłączyć prąd albo posłać pacjenta na elektrowstrząsy. Nie jest jednak wcieleniem zła. Ratched to pilna uczennica autorytarnego systemu. Jego funkcjonariusze, którzy krzywdzą innych, sami nie muszą być wcale złymi ludźmi.
Przedstawienie jest dynamiczne i ma wartką akcję. Każdy z aktorów tworzy wyrazistą postać: McMurphy Grzegorza Gromka jest rubaszny, Wódz Bromden Grzegorza Jurkiewicza — zamknięty i nieobecny, Billy Dariusza Poleszaka — neurotyczny, Gregor Marcina Tyrlika — udręczony fobiami, a Radosław Hebal gra nadpobudliwego Martiniego właściwie wyłącznie ciałem. W roli Sandy i Candy — energetycznych dziewczyn do towarzystwa, występują Agnieszka Giza i Marta Markowicz.
Przedstawienie jest dynamiczne i ma wartką akcję. Każdy z aktorów tworzy wyrazistą postać: McMurphy Grzegorza Gromka jest rubaszny, Wódz Bromden Grzegorza Jurkiewicza — zamknięty i nieobecny, Billy Dariusza Poleszaka — neurotyczny, Gregor Marcina Tyrlika — udręczony fobiami, a Radosław Hebal gra nadpobudliwego Martiniego właściwie wyłącznie ciałem. W roli Sandy i Candy — energetycznych dziewczyn do towarzystwa, występują Agnieszka Giza i Marta Markowicz.
A poza wszystkim historia Mc Murphy'ego jest absolutnie ponadczasowa i ponadsystemowa. Społeczeństwo zawsze i wszędzie jest zagrożone manipulacją i przemocą. Reżysera Igora Gorzkowskiego
zapytaliśmy o związki polityki i teatru. Jego zdaniem teatr z natury rzeczy jest zaangażowany.
— Jeżeli na scenie nie odniesiemy się do rzeczywistości, trudno nam będzie nawiązać kontakt z widzem — podkreślił.
— Jeżeli na scenie nie odniesiemy się do rzeczywistości, trudno nam będzie nawiązać kontakt z widzem — podkreślił.
Jednak „Lot” to nie tylko przestroga przed autorytaryzmem. To także pochwała życia: słońca, oceanu, seksu, wolności, a nawet klęski.
Teatr Jaracza zaprasza na „Lot” od 25 do 28 października o godz. 19.
MZG
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez