Urodziny Węgajt z teatralną czujnością

2017-10-30 10:00:00 (ost. akt: 2017-10-30 11:01:02)
Scena z najnowszego spektaklu Teatru Węgajty "Czujność"

Scena ze spektaklu

Autor zdjęcia: Ewa Mazgal

Nazwa Wiejski Teatr Węgajty nie jest na metaforą. Siedziba zespołu jest oddalona od asfaltowych dróg. Otaczają ją lasy i mokradła. To nie przeszkodziło zagraniu spektaklu i świętowaniu 35 urodzin teatru w licznym gronie.

Jeden z gości jubileuszu prof. Leszek Kolankiewicz z Instytutu Kultury Polskiej UW nazwał Węgajty miejscem rozstań i spotkań. Rozstań ze względu na trudną historię Warmii, spotkań z uwagi na założycieli teatru — Wacława i Mute Sobaszków. On jest historykiem sztuki. Jego rodzina wyemigrowała z Warmii po przegranym plebiscycie w 1920 roku. Dziadek Sobaszka — Stefan Makuracki — w czasie plebiscytu pisywał do „Gazety Olsztyńskiej”. Mute jest Niemką. Wychowała się w NRD. Prof. Kolankiewicz nazwał ich Platońskimi połówkami, które się odnalazły.

To nie jedyne takie spotkanie w Węgajtach. Współtwórcą teatru jest także Johannn Wolfgang Niklaus z południowego Tyrolu. Z żoną Małgorzatą prowadzi teraz Scholę Węgajty. wystawiającą m.in. dramaty liturgiczne. W teatrze można usłyszeć także ukraiński, rosyjski, a nawet czeczeński. 

Sztuka węgajckiego teatru ma różne źródła i inspiracje. Jego twórcy korzystają z doświadczeń tzw. drugiej reformy teatru z lat 60 i 70 XX wieku (Sobaczek był stażystą u Jerzego Grotowskiego), poszukują najstarszych źródeł widowiska teatralnego kolędując i wędrując po różnych częściach Polski, Europy i świata. Biorą udział w obrzędach, słuchają opowieści i pieśni. Znakiem zespołu jest muzyka wykonywana na żywo.
Po nauki do Węgajt przyjeżdżają od lat studenci z IKP. Z okazji urodzin szefowa Instytutu Iwona Kurz przysłała list gratulacyjny. Odczytał go prof. Wojciech Dudzik. Do gratulacji dołączył wójt Wojciech Giecko oraz sąsiedzi i przyjaciele.


Najnowszy spektakl Węgajt, który obejrzeliśmy w sobotę, nosi tytuł „Czujność”. Zaczyna się od pieśni w wykonaniu Sobaszka, który akompaniował sobie na akordeonie. — Ktoś wyrok pisze/pióro skrzypi/Ktoś lufy czyści/na lufach gra/ na lufach/Ktoś stos układa/stos podlewa...
Potem na scenie pojawia się aktorka w masce, przypominająca postać z wizji Boscha. — Na co czekacie?! — pyta z krzykiem. — Żeby wam powiedzieć coś mądrego?! 


Po jej wyjściu mamy serię zróżnicowanych etiud. Dziewczyna rzucająca się w rozpaczy na ziemię mówi nam, że wszyscy kłamią, dwie dziewczyny opowiadają o swojej kawalerce, z której widzą śmietnik z mieszkającym tam bezdomnym, od śpiewające chłopaka dowiadujemy się, że znowu a modne krótkie włosy, bo lepiej leżą pod hełmem. Dowiadujemy się też, że beczące (bardzo realistycznie) kozy boją się kozojeb....

W spektaklu ważny był problem uchodźców, przypomniany w autentyczne opowieści o łodzi na morzu, z której dla bezpieczeństwa wszystkich trzeba było kogoś wyrzucić. Jednak wypowiedź o tym, że Polska jest krajem zdominowanym przez strach Wacław Sobaszek przerwał pod pretekstem usterki technicznej. Efekt obcości? Przypomnienie o cenzurze czy strachu przed otwartym wypowiadaniem własnego zdania? Może jedno, drugie i trzecie.

W spektaklu były też sceny z życia codziennego, jak inscenizacja rodzinnej Wigilii z odwiecznymi stwierdzeniami w rodzaju: — Ale korki, mówię wam... czy tez propozycja, by zamiast wojen urządzać bitwy na jaja. Jest przecież wielkanocna tradycja stukania się jajkami. Wygrywa właściciel jajka o najtwardszej skorupce.


Tak więc z spektaklu sąsiadowały ze sobą globalne lęki i wątki osobiste. Twórcy przedstawienia — w wymowie pacyfistycznego — wykazali czujność wobec zagrożeń. 


To nie koniec jubileuszowych obchodów. Wczoraj odbyły się warsztaty i rozmowa Sobaszka z prof. Kolankiewiczem. 4 listopada w Węgajtach będzie można obejrzeć spektakle „Godzina 0/Mniej”, a 5 listopada teatr zaprasza na „Miasto w drodze” — performatywny spacer po Olsztynie. 

Ewa Mazgal

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB