Złote Lwy dla filmu nakręconego pod Olsztynem

Fragment wywiadu z reżyserem z sobotniej Gazety Olsztyńskiej
: — Film został nakręcony na Warmii i Mazurach. Jak do tego doszło?
— 
Szukaliśmy – i nie ukrywam, że zajęło nam to trzy miesiące — terenu, który byłby filmowo interesujący. Znaleźliśmy go w pobliżu Olsztyna. Kręciliśmy we wsi Pęglity oraz w Sząbruku, pięknej miejscowości z uroczym kościółkiem w pobliżu Gietrzwałdu. Zależało nam na tym, żeby w pobliżu było jezioro i żeby to wszystko jakoś filmowo wyglądało. W okolicach Olsztyna udało nam się to wszystko znaleźć.
— Będzie widać na ekranie, że to u nas? 

— Będzie, będzie. Jedna z pierwszych scen filmu rozgrywa się na dworcu PKS w Olsztynie, a to dosyć charakterystyczne miejsce. Ale jestem przekonany, że w tym filmie jest dosyć czytelne, że akcja dzieje się na Warmii i Mazurach. To jest bardzo rozpoznawalne – zarówno, kiedy spojrzymy na architekturę budynków, jak i na krajobraz. Bardzo mocno odnosimy się do tego, co otacza rodzinne gospodarstwo naszych bohaterów, które de facto jest przedmiotem intrygi. W tym regionie zrealizowaliśmy wszystkie zdjęcia do filmu „Cicha noc”. Nagrania trwały 27 dni. Moglibyśmy część zdjęć, typu przejazdy, nakręcić gdzieś indziej, ale zdecydowaliśmy, że wszystko będzie tam. Tak, żeby zachować wiarygodność i oddać klimat tutejszej przyrody i krajobrazu.
— Pański film był realizowany przy wsparciu Warmińsko-Mazurskiego Funduszu Filmowego. Tego typu instytucje faktycznie są pomocne dla twórców filmowych? 

— Fundusz czyni region atrakcyjniejszym do kręcenia filmu. Udziela wsparcia. Każde zdjęcia wyjazdowe wiążą się z ryzykiem logistycznym. Taki fundusz to ryzyko trochę z nas zdejmuje. Jeżeli ma się pomocną dłoń i lokalne wsparcie, to łatwiej się zdecydować na zdjęcia na danym terenie. Często takie wsparcie jest wręcz kluczowe.