Olsztyn\\\ Za nami premiera „Lotu nad kukułczym gniazdem”. Przedstawienie w Teatrze Jaracza wyreżyserował Igor Gorzkowski. Nam mówi o spotkaniu z książką i pracy nad spektaklem.
Lot nad kukułczym gniazdem to głośna powieść amerykańskiego pisarza Kene Keseya. Napisał ja w 1962 r. W połowie lat 70. na ekran przeniósł ją Milos Forman.
To historia McMurphy'go, człowieka który trafił do szpitala psychiatrycznego, i mierzy się z jego regułami. W Teatrze Jaracza „Lot.” wyreżyserował Igor Gorzkowski, kiedyś asystent Zbigniewa Zapasiewicza i Jerzego Grzegorzewskiego.
— To była możliwość podglądania ludzi naprawdę wybitnych — powiedział nam Gorzkowski. — Zbigniew Zapasiewicz prowadził zajęcia z wiersza w Akademii Teatralnej w Warszawie. W przypadku Grzegorzewskiego zaczęło się od „Operetki”, wspaniałego spektaklu w Teatrze Narodowym. To spektakl zrobiony w komitywie z autorem, otwierający nowe sensy i we wspaniale skonstruowanych przestrzeniach. Jerzemu Grzegorzewskiemu zawdzięczam właśnie myślenie o obecności aktora w przestrzeni.
Reżyser uważa, że to, co sam robi w teatrze, nie jest powielaniem mistrzów, ale czerpaniem z ich warsztatu.
Zapytaliśmy go, które teksty kultury są dla niego najistotniejsze. W katalogu Gorzkowskiego znajdują się spektakle teatralne na podstawie dzieł Dostojewskiego i Prousta. Są też dramaty Szekspira i „Muminki” Tove Jansson. Wśród ważnych opowieści jest również „Lot nad kukułczym gniazdem”.
— Książkę przeczytałem po raz pierwszy w 1987 r. — mówił Gorzkowski. — Byłem wtedy w drugiej klasie liceum. Przeczytałem „Lot” z wypiekami na ławce w parku. Zacząłem rano, skończyłem, gdy się ściemniało. Na jednym oddechu. Ten tekst współgrał z tym, co czujemy dorastając. Wkrótce pojechałem na młodzieżową wymianę do Francji. Był to mój pierwszy wyjazd na Zachód i to wszystko razem stworzyło emocjonalną dawkę uderzeniową.
Gorzkowski przypomniał, że literatura amerykańska lat 60. wylansowała hasło „Bądź sobą”, dzisiaj wykorzystywane w komercyjnych reklamach. — Wtedy jednak było to hasło odkrywcze, działające wyobraźnię — stwierdził. — Ale dzisiaj też jest aktualne, tylko zatarło się to, co znaczy być sobą. „Lot” w sposób uważny bada ten temat. Nie daje jednak oczywistych odpowiedzi.
Zdaniem Gorzkowskiego, McMurphy nie jest bohaterem romantycznym. — Nie jest uzbrojony w wartości, ale jest w nim współczucie wobec pacjentów — wyjaśniał. — Odrzuca to, co reprezentuje siostra Ratched. Pokazuje pacjentom i nam, że szczęście składa się z prostych radości, drobnych momentów, w których czujemy wspólnotę, kiedy jest nam razem ciepło.
Zdaniem Gorzkowskiego, McMurphy nie jest bohaterem romantycznym. — Nie jest uzbrojony w wartości, ale jest w nim współczucie wobec pacjentów — wyjaśniał. — Odrzuca to, co reprezentuje siostra Ratched. Pokazuje pacjentom i nam, że szczęście składa się z prostych radości, drobnych momentów, w których czujemy wspólnotę, kiedy jest nam razem ciepło.
Gorzkowski dodał, że dla teatru szpital psychiatryczny jest dobrą przestrzenią. To miejsce zamknięte, uporządkowane, w którym panuje określona hierarchia. — Wejście obcego, silnego charakteru je zaburza, bo uporządkowanie jest pozorne — przekonywał.
Przed wyborem obsady obejrzał kilka różnych spektakli w Teatrze Jaracza. — Mogłem obserwować aktorów na scenie i obsadę tworzyłem na podstawie tego, co zobaczyłem — wspominał. — Joanna Fertacz jest na innym emocjonalnym biegunie niż Grzegorz Gromek, więc jest między nimi napięcie.
Na koniec zapytaliśmy reżysera o teatr i politykę. — Teatr jest absolutnie zaangażowany — odparł. — Jeżeli na scenie nie odniesiemy się do rzeczywistości, trudno nam będzie nawiązać kontakt z widzem.
Ewa Mazgal
e.mazgal@gazetaolsztynska.pl
e.mazgal@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez