Brudne południe gniewnych ludzi [RECENZJA]

Czasami historia jest tak mocna, że nie trzeba jej w żaden sposób ubarwiać. Taki właśnie jest komiks „Ludzie gniewu” autorstwa Jasona Aarona i Rona Garney'a. To oszczędna opowieść o pewnej rodzinie z Alabamy. Scenarzysta Jasno Arron we wstępie przytacza historię własnej rodziny i zabójstwa sprzed ponad wieku.

Biografia jego bliskich staje się punktem wyjścia do snucia opowieści o fikcyjnej rodzinie Rathów z południa Stanów Zjednoczonych. Wszystko zaczyna się od kłótni o owce i aktu agresji, podczas której Isom Rath zabija innego mężczyznę. Dowiadujemy się o tym ze wspomnień jego prawnuka Iry. Płatnego zabójcy. Poznajemy go podczas wykonywania zlecenia dla lokalnego gangstera.

Alabama na kartach „Ludzi gniewu” to kraina, w której bez mrugnięcia okiem zabija się małe dzieci, a księża są byłymi komandosami. To miejsce, w którym się nie wybacza. Prawo stanowi tam najsilniejszy i najbardziej pozbawiony skrupułów.

Mroczny scenariusz idealnie ilustruje Ron Garney. Rysunki są bardzo oszczędne. Wydaje się, że żadna kreska nie jest przez rysownika postawiona bez celu. Ron Garney znany był dotąd z komiksów superbohaterskich. Ma na swoim koncie wydawnictwa dla DC i Marvela. „Ludzie gniewu” to jego pierwszy autorski projekt.

„Ludzie gniewu” klimatycznie przypominają powieść Nicka Pizzolato (scenarzysty serialu „True Detective”) „Galveston” i wpisuje się w nurt opowieści o brutalnym i mrocznym Południu. Możemy zazdrościć Amerykanom autorów opisujących ich prowincję.

Jeżeli lubicie takie seriale jak „True Detective” i książki Cormaca McCartthy'ego, to od razu wsiąknięcie w mroczny świat „Ludzi gniewu”.

Komiks ukazał się na rynku amerykańskim nakładem imprintu Icon należącym do Marvela. W Polsce album został wydany przez wydawnictwo Mucha Comics.

Michał Krawiel