-
Antoni Bałaszewicz mieszka w Lipinkach pod Biskupcem Pomorskim. Jest „świeżym” emerytem, ale nie potrafi usiedzieć na miejscu. Młodzież i dzieci uczy grać na tradycyjnych instrumentach, pisze wiersze i... hoduje kozy. Jest ślusarzem, miał swój zakład. — Wyuczyłam zawodu 56 uczniów — nie kryje dumy.
-
Czy można być zakochanym w mieście? Wygląda na to, że można. Teresa Lipska swój pierwszy tomik wierszy zatytułowała „Oddaję swoje serce mojemu miastu w podzięce”. Później były kolejne, ale pierwsza miłość zostaje w sercu na zawsze.
-
Ma dwie pasje w życiu: pływanie i długie spacery. Kocha ruch. Nie ogląda seriali, bo jak mówi szkoda czasu, a najlepsze filmy kręci samo życie.
-
Komu w drogę, temu czas. A emerytura to najlepszy czas na wypoczynek wyjazdowy. Dlatego sprawdzam, jakie oferty dla seniorów mają biura podróży. I czy są warte zainteresowania.
-
Z dawnych czasów pamiętam, że młodych od starych odróżniał strój. To najbardziej rzucało się w oczy. Po przekroczeniu +/- czterdziestki ludzie jakby nagle w sobie się zapadali.
-
Czy kierowcy po 60. roku życia będą przechodzić częściej badania lekarskie, które byłyby obowiązkowe i regularne? Chcą tego unijni urzędnicy. A jak się sprężą, to zmiany mogłyby wejść w życie jeszcze w tym roku.
-
Na co wydają pieniądze Polacy, kiedy dzieci opuszczają rodzinne domy? Aż 57 proc. z nich pomaga finansowo młodym dorosłym. Na wakacyjne wyjazdy swoje dochody przeznacza12 proc. Tyle samo odkłada na czarną godzinę.
-
Irenę Telesz wyjaśnia, po co pisać i czytać wiersze w czasach, kiedy nikt ich nie czyta:
-
Jest prababcią, ale sił i energii może jej pozazdrościć niejeden młody. Eulalia Pukis z Naterek spełnia się jako cheerleaderka i mors. Wciąż uczy się nowych rzeczy. Niedawno zapisała się na język angielski. Twierdzi, że najlepsze przed nią.
-
Jerzy Zubelewicz był m.in. dyrektorem domu kultury w Barczewie. Po przejściu na emeryturę spełnił swoje marzenie — pojechał kamperem nad Bajkał. A przy okazji, żeby nie wracać do Polski tą sama drogą, zahaczył o Mongolię.